W którym momencie tak naprawdę zaczyna się ta historia? W życiu rzadko daje określić się początek czegokolwiek. Najbardziej tego co dla nas ważne. W jednej chwili jesteś szczęśliwy, a w drugiej wszystko się sypie. Wiedziałam, że moi najbliżsi długo się po tym nie otrząsną, ale nie mogłam nic na to poradzić. Bywały chwile, że zastanawiałam się jak uniknąć bólu. Ale czym bardziej chciałam go uniknąć tym częściej raniłam. Gdybym mogła cofnąć czas, nie zrobiłabym wielu rzeczy. Nie broniłabym się przed tęsknotą, miłością i przyjaźnią. Ale ja wolałam wszystko niszczyć. Wszystko w około. I wiem jedno, że gdyby nie te wydarzenia skończyłabym w zakładzie psychiatrycznym.
Tak więc może zacznę od początku. Nazywam się Elizabeth Schuyler Force a to moja historia.
Ten dzień zaczął się dla mnie jak wszystkie inne – późno i powoli. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i pognałam do łazienki, nawet nie odsłaniając zasłon w oknach : słońce świeciło stanowczo zbyt mocno. Postanowiłam stawić mu czoła dopiero kiedy wezmę prysznic i wypiję filiżankę pobudzającej kawy. A może kilka?
Za parę tygodni skończę osiemnaście lat, a wyglądam jak dobra dwudziestopięciolatka z dziećmi na głowie. Czas spojrzeć prawdzie w oczy, muszę wziąć się w garść. Przydałoby się aby ktoś to zrobił za mnie. Nie zanosi się jednak ani na jedno, ani na drugie.
Dochodziło południe, kiedy osunęłam się ma ten sam co zawsze stołek w mojej ulubionej kawiarni. Było cicho i spokojnie jak zawsze. Nic godnego i wartego zapamiętania.
Tę chwilę jednak zapamiętałam z najdrobniejszymi szczegółami. Zapamiętałam, bo wtedy po raz ostatni w moim życiu było cicho i spokojnie. Zaraz miały otworzyć się drzwi kawiarni, a normalność wymknąć ukradkiem przez okno.
Tego, rzecz jasna, na razie nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia, że tymi drzwiami zaraz wejdzie moje przeznaczenie. W ogóle nic szczególnego nie czułam. Ale los robił swoje. Bez zbędnego gadania.
Zobaczyłam Go przy ladzie zamawiającego duże latte z bitą śmietaną i szarlotkę. W zasadzie nic szczególnego nie przyciągało w Jego wyglądzie, ale wiedziałam, że skądś Go znam. Obserwowałam każdy Jego ruch, wyszukiwałam w Nim najdrobniejszych szczegółów. Wyszukiwałam wad w Jego wyglądzie, ale prawdę mówiąc, nie znalazłam żadnej. Jego blond włosy , świeciły się w blasku wpadającego słońca przez okno. Oczy, duże, niebieskie, odzwierciedlały morze. Cudowne fale obijające przybrzeżne skały. Natomiast uśmiech, był najcudowniejszym jaki widziałam. Kiedy spojrzał w moją stronę, momentalnie wbiłam oczy w książkę, ciężko przełykając ślinę. Spojrzał na mnie, po raz pierwszy - starałam się zapisać w pamięci ten moment.
Wzięłam filiżankę cappuccino do ust i upiłam duży łyk, wciąż ukradkiem spoglądając na Nieznajomego. Kiedy odstawiłam filiżankę do kawiarni wpadła mała blond włosa dziewczynka. Zatrzymała się przy stoliku mężczyzny, którego obserwowałam i głośno zawołała.
- Wujku, chcę puchar lodów.
Spojrzałam na nią z uśmiechem. Była do Niego bardzo podobna i pewnie, gdyby nie przydomek 'wujek', pomyślałabym, że to Jej tatuś. Wyglądał na starszego ode mnie, o góra trzy, cztery lata.
- Emily, ale Ty nie możesz jeść tak dużo słodyczy. Mama już mówiła, że ci nie wolno - mój Nieznajomy pokręcił głową - wybierz sobie jakieś ciastko, dobrze? - zapytał.
Mała kiwnęła tylko głową i podbiegła do lady spoglądając na różnorodne pyszności. Wzięłam swoją pustą filiżankę i podeszłam do niej, zamawiając duże cappuccino. Dziewczynka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się słodko.
- Poleca Pani jakieś ciastko? - zapytała.
Odwzajemniłam uśmiech.
- Myślę, że murzynek jest pyszny. Zawsze go zamawiam. A jeśli nie lubisz, to może szarlotkę? Tutaj są najlepsze szarlotki jakie jadłam - zaproponowałam.
- Mój wujek też uwielbia te ciastka - powiedziała i zamówiła murzynka - usiądzie Pani z nami? - zapytała spoglądając w stronę Nieznajomego.
Ten bez wahania wstał i ruszył w naszym kierunku. Pogłaskał małą po włosach i posłał mi swój uśmiech.
- Ems, myślę, że Pani ma swoje sprawy i nie powinnaś Jej przeszkadzać - zwrócił się do dziewczynki , poprawiając jej kręconą grzywkę. Sama zaczęłam przesuwać spadające kosmyki swoich loków za ucho.
- Ależ ona mi nie przeszkadza - pokręciłam głową, śmiejąc się cicho.
- Przepraszam, Emily jest czasem męcząca - zaśmiał się.
Wtedy do kawiarni weszła kobieta. Pewnie nie zwróciłabym na Nią uwagi, gdyby nie to, że Nieznajomy uśmiechnął się w jej kierunku, a ta zaczęła iść w naszym. Westchnęłam cicho. Była piękna. Przypominała modelkę z wybiegów. Długie proste włosy, opadające na ramiona i plecy, szczupła sylwetka, biust- jak na moje oko - rozmiaru C, alb nawet D. Na jej twarzy ani jednej skazy. W moich oczach była idealna, ale także była totalnym przeciwieństwem mnie. Dziewczynka podbiegła do Niej, a ta ją wzięła na ręce.
- Cześć kochanie - zwróciła się do Nieznajomego całując Go w policzek na powitanie.
- Cześć Barb - zwrócił się do niej bez emocji - co ty tutaj robisz? - zapytał od razu.
- Odwiedzam Cię, skończyliśmy sesję, pomyślałam, że możemy iść coś zjeść na miasto, a potem do Twojej mamy - uśmiechnęła się szeroko, przejeżdżając opuszkiem palca po Jego policzku.
Wywróciłam oczami.
- Muszę iść - zwróciłam się do nich, a właściwie do Niego - miło było was poznać - uśmiechnęłam się w stronę małej i na ladę położyłam pieniądze za mój deser.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz